Rozdział 104 List z więzienia
Drzwi windy otworzyły się z westchnieniem, odsłaniając lśniącą powierzchnię szkła i chromu, która odzwierciedlała stalową determinację w oczach Jennifer. Mrucząc pod nosem, że musi nosić formalne ubrania, wygładziła schludną niebieską bluzkę, która bardziej przypominała kostium niż profesjonalny strój. Dziś był jej pierwszy dzień jako dyrektor sprzedaży w firmie technologicznej jej ojca, stanowisko, które niechętnie przyjęła.
Winda wkrótce dotarła na jej piętro i nie czekała nawet, aż się całkowicie otworzy, bo już wyśliznęła się z niej, ale gdy wychodziła, ściskając pod pachą teczkę, wpadła na kogoś na korytarzu, a teczka wypadła jej z rąk.
To był Marshall, wkurzający syn najlepszego przyjaciela jej ojca, którego mianował on na stanowisko product managera - trzecie najwyższe stanowisko w firmie. Stanowisko, jak uważała, słusznie jej się należało, nie tylko ze względu na kwalifikacje, ale i prawo do urodzenia. Ale jej ojciec, staroświecki i subtelnie stronniczy w stosunku do kobiet zajmujących najwyższe stanowiska, wybrał „bezpieczną” opcję - syna swojego przyjaciela.