Rozdział 1050
Gdy ochroniarz otworzył drzwi, z samochodu wyłoniła się wysoka postać, emanująca bardzo dominującą aurą. Kamerdyner, który przycinał drzewo, chciał szybko zejść po drabinie, aby go powitać, gdy drabina przechyliła się na bok z powodu jego pośpiechu, co spowodowało, że spadła na Rena.
Na szczęście ochroniarz Rena ustabilizował drabinę na czas, zanim ze złością stwierdził: „O mało nie uderzyłeś wiceprezydenta”. „Przepraszam, panie. Chciałem tylko zejść i cię powitać”. Kamerdyner był zszokowany, ponieważ chciał po prostu okazać szacunek.
„ Wszystko w porządku. Tylko uważaj.” Mężczyzna miał spokojny głos, bez oznak gniewu. To tylko sprawiło, że kamerdyner poczuł się jeszcze bardziej winny. Temperament wiceprezydenta naprawdę budzi szacunek.