Rozdział 14 Chciał mnie obdarć ze skóry
Stałem przy łóżku, gapiąc się na zwłoki przede mną. Nie było śladu rozkładu, nie było żadnego livor mortis.
Twarz była po prostu zbyt blada, jak u chorej osoby.
Gdyby jego klatka piersiowa nie była taka nieruchoma, pomyślałbym, że po prostu drzemie.