Rozdział 60
„Dobrze ci poszło” – pochwalił Cahir, gdy weszliśmy do naszego luksusowego apartamentu. „Myślisz?” Gdybym miała ogon, to by merdał, ale bez względu na to, jak bardzo starałam się powstrzymywać szczęście, nie mogłam sobie z tym poradzić. Część mnie, która była spragniona uczuć i akceptacji, wypłynęła na powierzchnię, mimo że starałam się to ukryć.
„Twój uśmiech jest śliczny.” Nieznane ciepło rozprzestrzeniło się po moim ciele, a potem to trzepotanie w moim żołądku zaczęło się na nowo.
„T - Dziękuję.” Pochyliłem głowę bez wyraźnego powodu, ale potem podniosłem ją z powrotem, czując się śmiesznie.