Rozdział 1158
Z obrotem Caroline wpadła w ramiona Kirka. Miała zamiar wstać, gdy Kirk złapał ją za tył głowy. Następnie dał jej przelotny pocałunek, który wkrótce stał się stanowczy i dominujący.
Caroline była prawie bez tchu od pocałunku. Po tym, co wydawało się być długim czasem, użyła całej swojej siły, aby odepchnąć Kirka. „Naprawdę jesteś pijany czy tylko udajesz?”
Caroline wpatrywała się w sennego Kirka. Musiała przyznać, że był przystojny, bez względu na sytuację. Nawet gdy był pijany, trudno było oderwać wzrok od jego gwiazdorskich rysów twarzy.