Rozdział 105 Błyszczący motyl, wytrawny stek i kuchnia biurowa
Tak, tak! To wszystko moja wina! Okej?” Erik nie spodziewał się, że sprawy zajdą tak daleko. „Przysięgam, nic z tego się już nie powtórzy!” „Najpierw coś przekąsimy”. Serena spojrzała na diabelski młyn. „Za chwilę pójdziemy do McMilian Corporation”.
Teraz pozostało jej tylko to znieść.
Przecież jej wysiłek, żeby się dzisiaj wystroić, byłby stratą czasu…