Rozdział 134
Selena
Pożar szalał od świtu do wczesnego poranka.
Otrzymałam telefon tuż po 4 rano, ale Aiden i Donovan nalegali, abym trzymała się z daleka ze względu na ryzyko wdychania dymu. Nie chcieli ryzykować skrzywdzenia dziecka, bez względu na to, jak bardzo moja obecność mogłaby pomóc uspokoić stado. Więc Lila i ja siedzieliśmy i czekaliśmy, aż ogłoszą koniec, ale nie nadeszło to przez wiele godzin. Tego wieczoru wiadomość obiegła całe miasto, a szkody były nieodwracalne.