Rozdział 90
*Kane*
Nasz pierwszy atak był widmową mgłą, która przetoczyła się przez ciemność, całkowicie zaskakując króla Piotra i jego wojska. Przeszliśmy między drzewami pod osłoną nocy i ruszyliśmy na nich, zanim w ogóle zorientowali się, że tam jesteśmy.
Osobiście pokonałem piętnastu jego wojowników, tocząc się wzdłuż linii, likwidując jednego po drugim, zanim zdążyli wydać dźwięk lub użyć telepatii, by przekazać sobie nawzajem zagrożenie. Teraz, z powrotem w obozie, miałem czas, by to przemyśleć, ponieważ słońce wspięło się na niebo, a my oderwaliśmy się od naszych wrogów na chwilę, by się przegrupować.