Rozdział 66
Łagodne światło porannego słońca przesączało się przez zasłony Sophii, delikatnie ją rozbudzając. Kiedy się przeciągnęła i ziewnęła, z radością uświadomiła sobie, że jest sobota, dzień wolny od obowiązków szkolnych. Ogarnęło ją poczucie spokoju i oczekiwania, gdy wyczekiwała dnia relaksu i osobistej przyjemności.
Sophia udała się do kuchni, gdzie powitał ją kuszący aromat świeżo zaparzonej kawy i ciepłego śniadania. Przygotowała pyszny posiłek, delektując się każdym kęsem, siedząc przy stole i rozkoszując się spokojem poranka. Jej towarzysze nie przebywają obecnie w penthousie Alfy, a Sophia domyśla się, że muszą być już na dole, zajęci swoimi obowiązkami.
Zaspokoiwszy głód, myśli Sophii zwróciły się ku bibliotece pałacowej — sanktuarium wiedzy i wyobraźni, które ją przyciągało. Zawsze ceniła sobie spokojne godziny spędzone w jej murach, otoczona półkami wypełnionymi książkami różnych gatunków i epok.