Rozdział 4
(6 lat później)
(punkt widzenia Leah)
Minęło już sześć lat od pamiętnego dnia, w którym zmarła Sabrina.
Chciałbym móc powiedzieć, że życie toczy się dalej i że w tym, co złe, znaleźliśmy dobro... ale w większości przypadków to nieprawda. Sabrina jest dziś równie ważną częścią tej watahy, jak była przed śmiercią. A smutek odczuwany w watasze jest równie surowy i zły, jak pierwszego dnia.
Jeśli cokolwiek się zmieniło, to to, że — zamiast, aby Sabrina była w centrum wydarzeń — żyje niemal jak cień nad wszystkim. Teraz ma kilka ulic nazwanych jej imieniem — Sabrina Lane i Steffie Avenue (jej pseudonim brzmiał „Steffie”); lokalne kawiarnie sprzedają kilka drinków poświęconych jej; a niektóre z jej ulubionych strojów można dosłownie znaleźć na wystawie w szklanych gablotach w różnych miejscach w całym stadzie.
Jeszcze bardziej dziwaczne jest to, że dzień jej śmierci został zamieniony w święto stada, podobnie jak jej urodziny. Wszyscy oprócz omega stada mają wolne od pracy, szkoły i treningu, a dla upamiętnienia każdej okazji zaplanowano ponure uroczystości i wspomnienia.
Kiedyś popełniłam błąd, pytając rodziców, czy to normalna reakcja na śmierć jednej wilczycy. Możemy ją kochać i tęsknić za nią, ale nadal organizować duże ceremonie każdego roku? I traktować ją jak świętą i zapominać, że miała też ludzką stronę? To wydawało mi się trochę przesadą. O ile wiem, stado nigdy nie zrobiło tego dla żadnej innej luny ani przyszłej luny i w ten sposób honoruje tylko 2-3 historyczne alfy.
Za moje pytania zostałem nagrodzony zazdrością i nienawiścią. (Otrzymałem też solidne lanie, ale bicie stało się powszechne ze strony mojej matki, więc nie mogę powiedzieć, że moje pytanie koniecznie wywołało bicie, które otrzymałem tamtego dnia. Ponadto bicie bolało o wiele mniej niż to, które otrzymałem przed śmiercią Sabriny. Gdyby nie lekki ból i osoba, która mnie pobiła, prawie bym się nie obraził.)
Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że najgorszą częścią straty Sabriny sześć lat temu nie była strata Sabriny... ale to, jak strata Sabriny wpłynęła na moje relacje z rodzicami i innymi członkami stada.
Zanim Sabrina umarła, doskonale wiedziałam, że Sabrina była ulubienicą moich rodziców. Mój starszy brat Nicholas i ja nawet żartowaliśmy z tego od czasu do czasu. Ale mimo że Sabrina była ich ulubienicą, nadal traktowali mnie naprawdę dobrze i kochali. Nigdy nie podnieśliby na mnie ręki, zanim Sabrina umarła.
Jednak po śmierci Sabriny moi rodzice ledwo mogli na mnie patrzeć. A kiedy to zrobili, dostrzegłem w ich oczach nieomylne życzenie, aby to ja, a nie Sabrina, umarł tej pamiętnej nocy.
Ponadto moi rodzice przestali dbać o moje ogólne samopoczucie. Mieszkałam w ich domu do 17 roku życia, ale sama dbałam o swoje posiłki i potrzeby. Byłam zmuszona podjąć pracę na pół etatu w pobliskiej jadłodajni, żeby mieć co jeść i się ubrać. (Technicznie rzecz biorąc, mogłam zjeść jedzenie, które było dostępne w stadzie, ale brzydkie spojrzenia i złośliwe komentarze moich rodziców, Alexandra i innych członków stada wystarczyły, żeby to było nierealne.)
Poza tym, gdybyście się zastanawiali, nie obchodziłam urodzin od śmierci Sabriny. Nikt oprócz Rose nie zadał sobie trudu, żeby złożyć mi życzenia urodzinowe. Nikt nawet nie zadał sobie trudu, żeby zapytać mnie, czy dostałam swojego wilka. Nie dlatego, że urodziny przestały być ważne; to moje miały inne znaczenie.
Uczestniczyłem w wielu przyjęciach urodzinowych, a stado zorganizowało wiele obchodów 14. urodzin. Właściwie myślę, że to właśnie z powodu jednego z takich urodzin ktoś w końcu zapytał, czy dostałem wilka. Było to uzasadnione pytanie, biorąc pod uwagę, że miałem ponad 14 lat i nigdy nie dołączyłem do biegu stada. Rose od samego początku zachęcała mnie, abym je pominął „ze względów bezpieczeństwa”, a ja byłem bardzo szczęśliwy, że to zrobiłem.
Gdyby ktoś zadał sobie trud, żeby zapytać mnie bezpośrednio o mojego wilka lub o to, dlaczego opuszczam biegi watahy, byłabym szczera... ale nikt nigdy tego nie zrobił. Zamiast tego rozeszła się plotka, że nie jestem wilkiem. Członkowie watahy spekulowali, że straciłam wilka w wyniku stresu pourazowego po stracie Sabriny i poczucia winy za to, co zrobiłam Sabrinie.
Ta ostatnia teoria naprawdę mnie wkurzyła, ponieważ wiedziałam, że to teoria i plotka rozprzestrzeniona przez Alexandra. Niedługo po pogrzebie Sabriny powiedział moim rodzicom i większości watahy, że Sabrina była tej nocy w lesie tylko po to, żeby mnie uratować. Powiedział też, że wyszłam, żeby spotkać się z chłopakiem. Nie mam pojęcia, dlaczego powiedziałby takie rzeczy; nigdy nie miałam chłopaka, a Sabrina była tą, która poprosiła mnie, żebym spotkała się z nią w lesie.
Ta plotka była głównym powodem, dla którego dostałem lanie od matki w noc mojej pierwszej zmiany. I prawdopodobnie przyczynia się do tego, że członkowie stada czują się swobodnie, życząc mi śmierci.
Co ciekawe, nigdy nie odważyłam się bronić. Powiedzenie prawdy byłoby równoznaczne z negatywnym wypowiadaniem się o Sabrinie i naszym przyszłym alfie... i prawdopodobnie doprowadziłoby do wyroku śmierci.
Więc zamiast tego zawsze po prostu przebijałam się. Jednym ze sposobów, w jaki przetrwałam, było trzymanie się wiary, że pewnego dnia wszystko będzie inaczej. Inną rzeczą, którą robiłam, było wykorzystywanie każdej ostatniej okazji, aby opuścić stado.
Na przykład, spieszyłem się z liceum, aby móc ukończyć je wcześniej, a potem pojechałem na studia. Aby uniknąć powrotu do domu, nabierałem godzin zaliczeniowych i brałem udział w każdym semestrze szkoły - w tym w mini sesjach zimowych - jaki mogłem dostać. Korzystam również z wyjątkowego przyspieszonego programu oferowanego wyłącznie dla lekarzy wilkołaków. Biorąc pod uwagę wszystkie te rzeczy, spodziewam się, że będę mógł zostać w pełni licencjonowanym lekarzem wilkołaków w ciągu zaledwie kilku lat.
Dopóki nie uzyskam pełnej licencji i nie będę niezależna, będę musiała znosić cień mojej siostry i ból, który się z tym wiąże. Muszę być obecna na obu jej świętach – wszyscy członkowie stada są; nie ma wyjątków – ale na szczęście to jedne z niewielu okazji, kiedy można mnie niezawodnie spotkać w stadzie Western Mountain w dzisiejszych czasach.
Moim ostatecznym celem jest spotkanie mojego partnera i zostanie lekarzem stada w jego stadzie... a modlę się do Bogini Księżyca, żeby nie było to stado Western Mountain. Jeśli, nie daj Boże, mój partner będzie w tym stadzie, może uda mi się go przekonać, żeby przeniósł ze mną stado.
Jeśli Bogini pozwoli.
Jutro są moje urodziny. Chyba wtedy się dowiemy.