Rozdział 77
Złapała mnie za ramię i poprowadziła przez dziedziniec, przez mały drewniany mostek, który przecinał płytki strumień, do kolejnego ogrodu różanego. „Okej, przede wszystkim powiedziałam Tylerowi, że powodem, dla którego potrzebuję podwózki, jest to, że masz coś związanego z ciążą do omówienia. Mężczyźni nie zadają pytań o takie rzeczy. Więc jeśli ktoś zapyta, to dlatego tu jestem, jasne?”
Przyjrzałem się jej uważnie i powiedziałem: „W porządku”.
Podeszliśmy do drewnianej ławki i pociągnąłem Mię za ramię, żeby dać jej znać, że chcę usiąść. Ona trzymała głowę na obrocie, zerkając ponad wierzchołki krzewów różanych, gdy my to robiliśmy.