Rozdział 287
WALERIA.
W chwili, gdy wyjrzałem, zdałem sobie sprawę, że na zewnątrz roi się od mężczyzn w mundurach, z bronią w rękach. Po co mieliby wzywać wojsko? Skoro nie zrobiliśmy nic złego? Nie potrzebujesz wojska, żeby poradzić sobie z dwoma wilkołakami - cóż, może byś potrzebował, gdyby były potężne, ale to wszystko wydaje się zbyt wygodne.
Jak im się udało ściągnąć tu tylu ludzi? Przecież jesteśmy w małym miasteczku na odludziu z jednym posterunkiem policji!