Rozdział 52 Sable
sobole
Nie znam tych ziem tak dobrze, jak zmiennokształtni, ale gdy wyruszamy, widzę, że obieramy inną ścieżkę niż kilka poprzednich razy, gdy przybyliśmy tutaj, do chaty godowej. Dare obejmuje prowadzenie, utykając w zaskakująco szybkim tempie, biorąc pod uwagę, jak bardzo uszkodzona jest jego lewa noga. Nienawidzę myśli o nim z przodu, przepychającym się przez wyniszczającą mgiełkę narkotycznego bólu, całkiem sam ze swoimi myślami.
Chciałbym go pocieszyć, ale on by mnie tylko odepchnął, gdybym próbował.