Rozdział 257
Papierowe konfetti poleciało i rozsypało się po podłodze, gdy szczupła, dobrze ubrana młoda kobieta wyskoczyła z pudełka z kolorowymi motylami. Widok był surrealistyczny i magiczny.
Dziewczynka podbiegła do Jeremy'ego podekscytowana i czule się w nim zakopała. „Jeremy, w końcu wróciłam! Dziękuję za przygotowanie tego dla mnie; bardzo mi się to podoba. To takie wzruszające!”
Corinne zamarła na ten widok, a jej wyraz twarzy stał się matowy. Nagle motyle, które czuła wcześniej… wydały się żartem.