Download App

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 1
  2. Rozdział 2
  3. Rozdział 3
  4. Rozdział 4
  5. Rozdział 5
  6. Rozdział 6
  7. Rozdział 7
  8. Rozdział 8
  9. Rozdział 9
  10. Rozdział 10
  11. Rozdział 11
  12. Rozdział 12
  13. Rozdział 13
  14. Rozdział 14
  15. Rozdział 15
  16. Rozdział 16
  17. Rozdział 17
  18. Rozdział 18
  19. Rozdział 19
  20. Rozdział 20
  21. Rozdział 21
  22. Rozdział 22
  23. Rozdział 23
  24. Rozdział 24
  25. Rozdział 25
  26. Rozdział 26
  27. Rozdział 27
  28. Rozdział 28
  29. Rozdział 29
  30. Rozdział 30
  31. Rozdział 31
  32. Rozdział 32
  33. Rozdział 33
  34. Rozdział 34
  35. Rozdział 35
  36. Rozdział 36
  37. Rozdział 37
  38. Rozdział 38
  39. Rozdział 39
  40. Rozdział 40
  41. Rozdział 41
  42. Rozdział 42
  43. Rozdział 43
  44. Rozdział 44
  45. Rozdział 45
  46. Rozdział 46
  47. Rozdział 47
  48. Rozdział 48
  49. Rozdział 49
  50. Rozdział 50

Rozdział 2

Neah

Nie wydawaj dźwięku. Nie wydawaj dźwięku.

Wiedziałem, że Alpha Dane mnie bada. Wszyscy to robili, nikt nigdy nie mógł uwierzyć, że ktoś mógł zrobić coś tak obrzydliwego, jak zatrucie własnych rodziców. Stałem tam, z głową nisko zwieszoną, pragnąc, żeby ziemia się otworzyła i mnie wciągnęła.

Wokół mnie coś się porusza. Stał dokładnie przede mną. Szorstkim palcem przechyla moją twarz w stronę swojej, zmuszając mnie do spojrzenia na niego. Powoli jego ręka chwyta moje gardło, ale nie ściska. „Otrułaś swoich rodziców?”

„Miałam sześć lat”. Wykrztuszam. „Właśnie zrobiłam im lemoniadę”. Mój głos wychodzi piskliwy, gdy próbuję się bronić. Ledwo pamiętałam swoich rodziców, ale pamiętałam całe poczucie winy, które czułam od tamtego dnia.

Jego szkarłatne oczy błysnęły ku moim braciom. „Wydaje się niesprawiedliwe obwiniać sześciolatka.*

„Sześciolatek powinien znać różnicę między roślinami”. Alpha Trey warczy

„Wydaje mi się, że została wrobiona”. Alpha Dane wzrusza ramionami, puszczając moje gardło. „Wszyscy wiemy, że standardowy tojad już na nas nie działa. Wyewoluowaliśmy z tego gówna wieki temu”.

Co? Co miał na myśli? Tojad nie był zabójczy. Wbijano mi go do głowy odkąd nauczyłem się chodzić.

„Pozostaje tylko Krew Tojadu Wilczego” – mruczy Alpha Dane

„Nie było cię tam, Alpha Dane.” Mój brat mruknął przez zaciśnięte zęby, a jego oczy zwęziły się w szparki. „To był Wolfsbane.”

Kiwa głową. „Masz rację, nie byłem obecny”.

Świetnie, teraz znalazł się ktoś, kto mógł mi przypomnieć o czymś, co zrobiłem przez przypadek wiele lat temu.

"Ale powiedz mi, skąd sześciolatek miałby wziąć Krew Tojadu?"

„Nie zaprosiłem cię tutaj, żeby rozmawiać o moim niewolniku!” Alpha Trey pluje. „Albo o tym, co stało się z moimi rodzicami”.

Alpha Dane bierze skórzaną kurtkę z krzesła. W przeciwieństwie do innych Alph, wydawał się ubierać bardziej swobodnie. Prosty czarny T-shirt i dżinsy zakrywały jego ogromną sylwetkę. I w przeciwieństwie do innych Alph, jego ramiona są pozbawione tatuaży, ani jednego kawałka tuszu nie wystawał nigdzie.

„Masz rację, a teraz mam kilka rzeczy do przemyślenia”.

„Myślałem, że się zgodziliśmy” – wykrzykuje mój brat

„ Nic nie zostało podpisane. Teraz sam się wyprowadzę.”

W chwili, gdy wychodzi z biura, mój brat i Beta Kyle rzucają się na mnie. „Co, kurwa, mu powiedziałeś?” – pyta mój brat, uderzając mnie dłonią w brzuch.

„ N...nic.Cóż, on po prostu zapytał mnie, dlaczego dziwnie pachnę.”

„ Powiedziałaś mu?” Beta Kyle żąda odpowiedzi. Praktycznie pluł mi w twarz. Nienawidziłam go. Nienawidziłam go tak bardzo, że przyrzekłam sobie, że pewnego dnia zemszczę się i rozerwę mu brzuch przez usta.

„ CÓŻ?” Mój brat krzyczy, gdy nie reaguję natychmiast i uderza mnie w bok głowy.

Moja głowa mimowolnie porusza się w górę i w dół. „Ale nie powiedziałem, że to ty”. Próbowałem brzmieć mocno i pewnie, ale wychodziło to tylko jak szept. Gdyby nie byli Wilkami, prawdopodobnie by mnie nie usłyszeli.

Ręka mojego brata zaciska się na moich czarnych włosach, szarpiąc moją głowę do tyłu, wysyłając przeszywający ból przez moją czaszkę. „Jeśli to zepsułeś, nie zobaczysz już światła dziennego”.

Wyciąga mnie za włosy z biura i korytarzem w stronę drzwi do piwnicy.

„Proszę...” błagam. „Był Alfą... musiałam mu odpowiedzieć”. Moje policzki płoną od łez, gdy gwałtownie otwiera drzwi.

Po drugiej stronie drzwi jest Alpha Dane. Opiera się o ścianę ze skrzyżowanymi ramionami, gapiąc się na nas. Ręka mojego brata opada z moich włosów, uwalniając mnie od nacisku na tył mojej czaszki.

„ Alpha Dane, myślałem, że już wyszedłeś.” Alpha Trey mruczy ze złością.

„Powiedziałem, że sam się wyprowadzę. Myślałem, że znalazłem drzwi, ale zamiast tego znalazłem piwnicę, przesiąkniętą dziwnym zapachem twojej siostry. Tak traktujesz swoją rodzinę?”

„Jak powiedziałem” – mój brat obstaje przy swoim – „Ona jest odpowiedzialna za śmierć moich rodziców, więc tak, to jest to, na co zasługuje”.

„ Powinieneś trzymać swój nos z dala od spraw innych watah!” dodaje Beta Kyle.

Alpha Dane się śmieje. „Jeśli zgodzę się na tę umowę, wszystko w twoim biznesie stanie się moim biznesem. Więc powiedz mi, jaka kara by cię dla niej czekała? Brak jedzenia, zamknięcie na tydzień, bicie?”

„ My nie...”

„Naprawdę?” Unosi brew; „Naprawdę oczekujesz, że uwierzę, że pozwoliłeś jej po prostu spać? Już raz powstrzymałem cię przed uderzeniem jej”. Jego wzrok wędruje po mnie. „Jest niedożywiona, pod jej zmęczonymi niebieskimi oczami wiszą worki. Jak na siostrę Alfy. z pewnością nie jest traktowana jak taka. Niezależnie od tego, co rzekomo zrobiła, gdy była szczeniakiem”.

„ Ona to zrobiła!” Alpha Trey wrze „I ona nie ma nic wspólnego z naszą umową”.

„ To ja muszę zdecydować”. Jego szkarłatne oczy migoczą po korytarzu. „Gdzie jest twoja partnerka? Chciałbym wiedzieć, co ona o tym sądzi”.

Zamykam oczy, w milczeniu błagając brata, żeby nie dzwonił do Luny. Luna Cassandra jest gorsza niż Beta Kyle i Alpha Trey razem wzięci.

„Po namyśle, po co ją zawracać głowę. Jestem pewien, że jest tak samo podła jak ty”. On szydzi

Spoglądam przez szpary, żeby zobaczyć jego szkarłatne oczy na mnie. Nie miał powodu , żeby mnie bronić, a jednak to robił. Byłam nikim, nikim wyjątkowym. Po prostu kimś, kogo wszyscy nazywali zdrajcą. Tylko że zamiast dostać wyrok śmierci, mój brat postanowił sprawić, że spędzę życie cierpiąc.

„Mam dla ciebie propozycję, Alpha Trey.” Alpha Dane uśmiecha się do mojego brata

„ Już uzgodniliśmy warunki”.

„Cóż, dodam jedno. A jeśli się nie zgodzisz, nie otrzymasz mojej pomocy. Zamiast tego staniesz się moim wrogiem. A oboje wiemy, że tego nie chcesz”.

„Zakładam, że twoje nowe warunki mają coś wspólnego z nią?” Alpha Trey mruczy przez zaciśnięte zęby.

„Masz rację. Pozwól mi zabrać ją do mojego stada, a potem ty, Trey, będziecie mieć układ”.

Ja? Dlaczego miałby mnie chcieć?

Podczas gdy mój brat i jego Beta rozmawiają o mnie, Alpha Dane wciąż mnie studiuje. Jego spojrzenie mnie zdenerwowało. Czego ktoś taki jak on może ode mnie chcieć?

„Umowa”. Alpha Trey wyciąga rękę, by Alpha Dane ją uścisnął. Nie przyjmuje jej, zamiast tego jego szkarłatne oczy przesuwają się ze mnie na mojego brata.

„Sporządzę dokumenty i wrócę jutro”. Wyciąga rękę i obejmuje moją twarz. „Upewnij się, że wszystko masz spakowane”. Przeciąga kciukiem po mojej dolnej wardze i idzie na przeciwległy koniec korytarza, prosto do drzwi wejściowych. Wiedział dokładnie, gdzie są drzwi wejściowe, więc co robił?

Zatrzymuje się przy drzwiach. „Jeśli dowiem się, że któryś z was położył na niej rękę. Umowa będzie ostatnią rzeczą, o którą musicie się martwić”. Wychodzi dumnie, trzaskając drzwiami za sobą.

„Zejdź mi z oczu!” – warknął na mnie mój brat.

Pośpiesznie wchodzę po schodach i kieruję się do mojej małej sypialni. Była praktycznie pusta, jedyne co miałam to kilka zmian ubrań. Spakowanie się zajmie mi mniej niż minutę

Rano nie spałem. Pytania Alpha Danes powtarzały się i dlaczego byłem tak interesujący dla Wilka takiego jak on. Był powód, dla którego miał największą watahę. Byli znani ze swoich umiejętności walki, dlatego mój brat chciał połączyć Moonshine ze watahą Alpha Danes, ale gdzie ja się w tym wszystkim mieszczę? I co do cholery jest Blood of Wolfsbane?

تم النسخ بنجاح!