Rozdział 505
„Jak kto?” zapytała Jaylene, schodząc po schodach. Miała na sobie beżową bawełnianą sukienkę z wysokim kucykiem, szurając w kapciach. Jaylene miała słabe zdrowie od urodzenia i rosła wolniej niż ludzie w jej wieku. Ale wyglądała doskonale po latach rozpieszczania przez rodzinę Saun. Miała szczupłą sylwetkę. Jej rysy twarzy nie były uderzające, ale też nie były mdłe. Była całkiem atrakcyjna nawet bez makijażu.
Trevor wstał i zapytał: „Skończyłeś już swoje rysunki?”
„Jeszcze nie. Słyszałam, jak oboje rozmawialiście, więc zeszłam, żeby to sprawdzić” – odpowiedziała Jaylene. Wtedy zobaczyła pudełko z lunchem na stole i z zachwytem zawołała: „Jakie jedzenie przyniosłeś tym razem?”