Rozdział 117
Następnego dnia wcześnie rano Caroline się obudziła. Pośpiesznie podniosła koc, tylko po to, by odkryć, że jej ubrania są nienaruszone. One... nic nie zrobiły wczoraj wieczorem. „Jesteś obudzona?”
Caroline spojrzała w górę i zobaczyła Kirka wychodzącego z łazienki, mając tylko ręcznik owinięty wokół bioder. Zimna woda spływała z jego włosów, spływając po jego dobrze zarysowanych mięśniach, zanim została wchłonięta przez ręcznik. Widok ją oszołomił. Odpowiedziała: „Tak”.
Kirk podszedł do niej i usiadł na łóżku, które ugięło się pod jego ciężarem. Jego ruchy sprawiły, że serce Caroline zaczęło walić, a jej twarz stała się purpurowa. Kirk bawił się płatkami uszu Caroline, mówiąc: „Zasnęłaś wczoraj wieczorem”.