Rozdział 56
Zaplanowaliśmy małe spotkanie przy brunchu w naszym mieszkaniu, zanim zacznie się zgiełk dnia. Chcemy tylko upewnić się, że pamiętamy, co jest ważne. A dla Bronxa i mnie jest to rodzina. Lenora i Milo przychodzą i w końcu poznaję rodziców Bronxa.
Pierwszą rzeczą, jaką robi jego mama, Sandy, jest danie mi miażdżącego uścisku i nazwanie mnie wybawcą jej syna. Trochę ekstremalnie, ale jest podekscytowana, więc wiesz, nieważne. Przyjmę uściski, kiedy tylko będę mogła je dostać. Czuję znajome ciepło bijące z moich rąk. Szybko ją puszczam, czując się trochę zawstydzona.
„Och! Kochanie, wszystko w porządku. Bronx już mnie ostrzegł, że twoja energia wchodzi na najwyższe obroty, gdy jesteś szczęśliwa. Odbieram to jako komplement”. Uśmiecha się do mnie ciepło.