Rozdział 48
„ Co? Nie, Kas. To niemożliwe. Wiesz, że to niemożliwe. Saint nigdy nie skrzywdziłby ani jednego włosa na twojej głowie. On cię kocha. Ja cię kocham.” Mówię rozpaczliwie, robiąc krok do przodu, modląc się, żeby nie zrobiła kroku do tyłu. Moje serce ściska się na myśl, że mogłaby się bać, że ją skrzywdzę. O czym ja mówię? Właśnie ją uderzyłem na korytarzu na oczach wszystkich tych ludzi. Właśnie miała wizję, że mój wilk ją zabił. Jak mogłaby się mnie nie bać?
Pukanie do drzwi przerywa moje myśli. Znajduję Jamesa i Delilah stojących tam.
„ Proszę wejść.” Gestem ręki.