Rozdział 764
Zanim brama się zamknęła, Jameson nagle się zatrzymał, rzucając lodowate spojrzenie w stronę swoich pleców. Jego blade usta wygięły się w szyderczym uśmiechu, gdy prychnął: „Ha. Ty tchórzu”.
Tymczasem Jasper stał przed oknem swojej sypialni i tępo wpatrywał się w dal.
Wypalał jednego papierosa za drugim, popielniczka pękała w szwach, a pokój spowijał dym, który maskował jego samotność.