Rozdział 1397
„Co ci wcześniej mówiłem? Nigdy nie wtrącaj się ani nie pytaj o moje sprawy osobiste! Czy teraz mnie wyzywasz? Jak śmiesz litować się nad tym brudnym bachorem? Wszystko, co robię, robię dla mojej rodziny!” Josh ryknął.
W uszach Clarissy szumiało, a jej wzrok zawirował od uderzenia.
Szybko zmieniła ton, mówiąc drżącym głosem: „Nie, nie współczuję jej. Martwię się tylko o ciebie. Nie wróży to dobrze, jeśli będziesz odpowiedzialny za czyjąś śmierć. Jeśli policja zdoła to powiązać z tobą, wpłynie to na twoją reputację, nawet jeśli nie będą mieli bezpośrednich dowodów.