Rozdział 108
Kane
Nie jestem w najlepszym nastroju po rozmowie z Clarkiem. Choć go nie lubię, ma rację w niektórych kwestiach. Zawsze lubił przekazywać okropne prawdy. Clark niemal parsknął śmiechem, gdy wychodziłem z jego apartamentu, ciesząc się, jak jego słowa na mnie wpłynęły. Potem musiałem pójść do biura, żeby trochę popracować i pomyśleć o wszystkim, co mi powiedział. Godziny mijają, a ja nie zrobiłem wiele. Martwię się wojną, dzieckiem i wszystkim.
Czas na kolację, a myśl o tym, że będę otoczony przez szlachtę, mnie wyczerpuje. Mógłbym wymyślić wymówkę i nie pojawić się, ale siostra Emory'ego, Lola, je swoją pierwszą kolację w zamku i nie mogę zostawić ich samych z jamą żmij. Nawet gdy Opal i jej okropni przyjaciele odeszli, pozostali szlachcice nie są bardziej tolerancyjni wobec każdego, kogo uważają za gorszego od siebie. Muszę to po prostu znieść i dotrwać do końca posiłku.