Rozdział 57
Zdejmując stanik, wyciągnęłam telefon Aleca. Kula trafiła w niego. Już tworzył się imponujący fioletowy siniak. „Nic mi nie jest”. Opierając głowę o Colta, moje oczy wylądowały na martwym ciele Ace’a. „On mnie uratował”.
„On cię kochał”. Colt objął mnie ramionami, a po mojej twarzy płynęły ciche łzy.
„Głupi głupcze! Mieliśmy plan!” Jacob był tak samo zrozpaczony jak Jasper.