Rozdział 4
Emma
Spędzałam dni poprzedzające mój ślub, wyjaśniając zatargi między stadem lub trenując walkę z Mią. Zdesperowana, by odreagować frustrację związaną z tym, że byłam zmuszona poślubić mężczyznę, który nie szanował mojego statusu Emmy.
Strzeliłem nisko w biodra Mii, podnosząc ją z ziemi i kładąc na plecach. Krążyłem i przygwoździłem jej ramiona do maty, ale poczułem się słaby.
Wykręciła się i wyrwała z mojego uścisku. Obróciła się w kopniaku okrężnym i trafiła mnie prosto w szczękę. Upadłem mocno. Świat wokół mnie mrugał. Potarłem szczękę.
Auć. Mia nigdy wcześniej mnie nie zaskoczyła. Byłam szybsza i silniejsza od niej, więc dlaczego leżę na macie zdezorientowana? Próbowałam sobie przypomnieć, czy jadłam śniadanie. Nie, czułam się chora. Usiadłam. Chora! Wilkołaki rzadko chorowały.
Przypomniałam sobie ostatnie kilka dni i zdałam sobie sprawę, że mój poziom energii powoli spada. Przeczesałam włosy dłońmi. Co się dzieje?
Mia podskoczyła i usiadła obok mnie. Trąciła mnie w ramię. „Przywaliłam ci. Nawet się nie uchyliłaś ani nie próbowałaś. O co w tym wszystkim chodzi?”
„Ja... nie wiem. Czuję się taka zmęczona. I... chyba jestem chora”.
Szare oczy Mii rozbiegły się. „Chory. Wilkołaki nie chorują”. Mia milczała przez chwilę, po czym odwróciła się, by usiąść tuż przede mną. Wzięła mnie za ramiona obiema rękami. Wyraz zaniepokojenia na jej twarzy sprawił, że zmarszczyłem brwi.
„No, Mia, nie umrę. Po prostu odchodzę. Jestem pewna, że to przez ślub”.
„Nie panikuj. Ale... czy przypadkiem nie zastosowałaś środków ochronnych wobec chłopca na telefon?”
„Oczywiście” – powiedziałam. „Może. Byłam pijana”. Przełknęłam ślinę, przypominając sobie wydarzenia tamtej nocy. Schowałam twarz w dłoniach. „Nie. Nie, nie byłam. Co jest ze mną nie tak? Wiem lepiej. O Boże. Myślisz, że mogę być w ciąży?” Strach uderzył mocno i szybko.
Mia potarła mi plecy i odwróciła wzrok.
Szlachta dążyła do czystej krwi i nie pozwalała na istnienie nieślubnych dzieci. Ciąża pozamałżeńska była uważana za haniebną egzystencję. Tylko dzieci urodzone przez pary małżeńskie, które przeszły ceremonię naznaczenia, mogły być uważane za pobłogosławione przez Boginię Księżyca. Nie mogę być w ciąży, to by mnie zrujnowało. Żaden status Emmy mi nie pomógł. Moje serce biło szybko, a mój wilk wciskał się pod moją skórę. Chcę się zmienić. Chcę uciec. Ale nie uciekam. Musiałam zachować spokój. Jestem Emmą. Jeszcze nic nie wiem, więc nie ma powodu do paniki.
Mia wstała i pociągnęła mnie za sobą. „Chodź. Musimy iść do lekarza”.
„Jak? Mój ojciec mnie obserwuje. Myśli, że w każdej chwili ucieknę i go zhańbię”.
Mia i ja poszliśmy w kierunku głównego budynku willi.
„Dzień przed ślubem. Powiem mu, że idziemy zrobić sobie paznokcie. Emma musi wyglądać idealnie w dniu ślubu, prawda?”
Aby uniknąć podejrzeń, założyłam luźną sukienkę, związałam rozpoznawalne włosy w wysoki kok i nałożyłam na nie duży kapelusz. Mia zrobiła to samo.
Zanim wyszliśmy przez drzwi wejściowe, ona również wsunęła mi okulary na twarz. Mój ojciec siedział na kanapie w salonie i czytał gazetę. Zajrzał ponad nią i spojrzał pytająco. Uśmiechnęłam się słodko i pospiesznie wyszłam, zaskoczona, że nas nie zatrzymał.
Aby zachować bezpieczeństwo, Mia i ja weszliśmy na terytorium stada Half Moon, które sąsiadowało z terytorium mojej rodziny na wschodzie. Umawiając się na wizytę, użyłem fałszywego nazwiska, aby zobaczyć się z lekarzem.
Siedziałem sam na stole w pokoju wielkości szafy i nie mogłem oddychać.
„Gratuluję, jest Pani w ciąży” – powiedział lekarz z uśmiechem.
Nie spojrzałem w górę. „Przeprowadź kolejny test”.
„Ale przecież przeprowadziliśmy już dwa testy?”
Spojrzałem w górę, zaciskając palce na krawędzi stołu. „Zrób to jeszcze raz”.
Lekarz skinął głową i wyszedł.
Nie mogłem zatrzymać tego dziecka. Gdy tylko mój ojciec się o tym dowie, zostanę wyrzucony ze stada. Potęga stada Czerwonego Księżyca była wielka i gdybym obraził mojego ojca, żadne stado by mnie nie zaakceptowało.
Lekarz wrócił. Tym razem jego entuzjazm zniknął. „Jesteś w ciąży”.
Łza spłynęła mi po policzku i ją otarłam.
„Czy chcesz usunąć dziecko?”
Próbowałem odpowiedzieć „tak”, ale nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Wiedziałem, że to jest to, co powinienem zrobić. Musiałem to zrobić, ale nie mogłem odebrać życia dziecku, które nie zrobiło nic złego.
„Nie. Zatrzymam dziecko. Dziękuję.”
„Możesz się ubrać” – powiedział doktor i odszedł.
Musiał być sposób, aby ukryć ciążę na tyle długo, aby urodzić dziecko i zabrać je w bezpieczne miejsce, aby znaleźć dom, w którym mogłabym być częścią jego życia. Ale jak mogłam to zrobić?
Kiedy wyszłam do poczekalni, Mia wyskoczyła ze swojego miejsca. Spojrzeliśmy sobie w oczy, po czym pośpieszyła i mnie przytuliła.
„Będzie dobrze. Damy sobie radę” – mówi.
W drodze powrotnej do samochodu dostrzegłem kogoś, kto zdawał się nas śledzić.
Wsiadłem do samochodu. „Mia, tam z tyłu”. Wskazałem jej przez ramię. „Ta blondynka. Zobacz, czy za nami pójdzie”. Oczywiście, gdy wyjechaliśmy z parkingu na drogę, kobieta poszła za nami. Mia skręciła w prawo, potem przejechała przez dwa światła i skręciła w lewo. Samochód z kobietą zniknął.
„Kto to według ciebie był?” – pyta Mia.
„Nie wiem. Ale ktokolwiek to był, wiedział, że byłem u lekarza. Musimy iść do hotelu. Chcę porozmawiać z Call Boyem”. Żołądek mi się przewrócił i powstrzymałem się przed wymiotami. Otworzyłem okno, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.
„Dlaczego? Jak to pomoże? On jest chłopcem na telefon. Nie możesz go poślubić. Jesteś Red Moon Emma.”
Moja głowa opadła do tyłu i warknęłam. „Wiem o tym. Ale jeśli zatrzymam to dziecko i ktoś się dowie, nie będę już Emmą Czerwonego Księżyca. Nie będzie miało znaczenia, kogo poślubię. Muszę mieć plan B. Może on nim jest”.
Mia spojrzała na mnie i wiedziałem, że wie, że mam rację.
„Będą ludzie, których znamy w hotelu. Ślub jest jutro” – powiedziała, patrząc ponuro.
„Muszę z nim porozmawiać.”
„Dobrze. Ale myślę, że to zły pomysł”.
Przy recepcji Mia poprosiła o tego samego chłopca na telefon, o którego prosiła wcześniej. Kiedy szli razem do pokoju, zacząłem się trząść. Co ja robiłem? Rozmowa z tym facetem nic nie pomoże.
Do drzwi Mia zapukała głośno i drzwi się otworzyły. „Dzień dobry, panie. Jak mogę służyć?”
Młody mężczyzna miał złote włosy, ale był takiego samego wzrostu jak ja. Na górnej części ciała nie miał żadnych blizn, a jego oczy były ciemnobrązowe.
Zamarłem w bezruchu.
Mia szturcha mężczyznę w klatkę piersiową. „Słuchaj, kolego, czy nie używasz zabezpieczenia, gdy masz do czynienia z pijanymi kobietami?”
Zdjąłem jej palec z jego piersi. „To nie on”.
„Co masz na myśli? To nie on. To ten facet. Spójrz, brzuch, złote włosy, ładne ramiona. Tak jak powiedziałem.”
Przesunęłam Mię za siebie. „Przepraszam, że przeszkadzam. Miłego dnia”.
Facet wzruszył ramionami i zamknął drzwi.
„Jeśli on nie jest tym facetem, to kto nim jest?”
„Nie on” – powiedziałem zdezorientowany.
Poszliśmy w stronę wind, a ja pocierałam skronie, próbując sobie przypomnieć, jak trafiłam do pokoju Call Boya. „Chyba poszłam do złego pokoju”.
„Świetnie. Co chcesz zrobić? Nie możemy po prostu włóczyć się. Jeden z gości na jutro nas zobaczy”.
Zirytowani wsiedliśmy do windy i wjechaliśmy na kolejne piętro.
„Muszę znaleźć coś znajomego”.
Dopiero gdy dotarli na najwyższe piętro hotelu, wystrój zaczął odpowiadać moim wspomnieniom z tamtej nocy.
„Pamiętam, że wpadłam na ten stół. Uderzyłam się w palec u nogi, bo nie miałam butów”.
W końcu stanęliśmy przed ciemnymi drzwiami. Numer pokoju to 905, a potem kliknęło.
„Pomyłkowo wziąłem 9 za 7”. Wziąłem głęboki oddech, starając się zachować spokój, a następnie zapukałem do drzwi.
„Już idę, zaczekaj chwilę!” – rozległ się głos z wnętrza pokoju, a klamka zaczęła się obracać. Drzwi powoli się otworzyły.