Rozdział 31
Max miał rację. Musiałem to oglądać, co było dla mnie wystarczającą karą. Zwłaszcza wiedząc, że on ponosi dodatkową karę, aby oszczędzić mi mojej własnej wyimaginowanej zbrodni.
Przyglądałem się w milczeniu, nie pozwalając, by moja twarz lub zachowanie ujawniły, jak bardzo byłem zszokowany, gdy Król użył każdej uncji dzikiej siły, jaką miał, by zamienić plecy Maxa w mięsistą masę krwi i poszarpanych kawałków materiału. Wyprostowałem kręgosłup i nie odwróciłem wzroku, chociaż serce waliło mi w piersi, a mój wilk chciał, bym się przesunął i zaatakował.
Z każdym trzaśnięciem bata Król szarpał szerokie ramiona i muskularne plecy Maxa, rozrzucając plamy krwi po całym pokoju. Długie, złote włosy Maxa były mokre u nasady od potu, a na końcach od krwi, która początkowo była jasnoczerwona, a potem ciemniała do czarnej, w miarę jak z każdą mijającą minutą wsiąkała w nią coraz więcej płynu.