Rozdział 12
Maksymalnie
Wciągnęłam uspokajający oddech i starałam się nie zabić mojej macochy, Elizabeth, tu i teraz. To nie był właściwy czas na zemstę. Pobiegłam korytarzem pałacowym w stronę dziedzińca, a kroki rozbrzmiewały echem. Byłam w pałacu od pięciu dni, a moja macocha robiła, co mogła, żeby każda chwila zamieniła się w koszmar.
Gdy dotarłem na dziedziniec, zobaczyłem Tylera trenującego z moimi ludźmi. Byli lojalni wobec mnie, nie wobec mojego ojca. Przyprowadziłem ze sobą do pałacu każdego lojalnego wilkołaka, aby pokazać ojcu i przyrodniemu bratu, że nie pozwolę się ignorować. Dwa dni zajęło zorganizowanie ich zakwaterowania i zabezpieczenie pałacowego Skrzydła Zachodniego. Żadnemu ze sług mojego ojca ani jego żołnierzom nie pozwolono wejść.