Rozdział 1074
Po chwili trzy macochy Belli skinęły jednocześnie głowami. „Nic dziwnego. Twój tata już okazuje odrobinę łaski, nie wysadzając rezydencji Salvadorów ani nie obdzierając Justina ze skóry żywcem”.
Nie mogli już dalej drążyć tematu, bo kamerdyner pośpiesznie zameldował w tym momencie: „Pani Bella, przewodniczący Thompson wrócił. Chce się z panią spotkać. w gabinecie”.
„ Zrozumiałem.”