Rozdział 117 117
Donna podeszła do niego z diabolicznym uśmiechem. Wyciągnął ramiona, gotowy ją złapać.
„Wspaniały Alfa! Myślałam, że porzuciłeś mnie dla innej kobiety” – zamruczała Donna, a jej oczy błyszczały psotą, gdy obejmowała go ramionami za szyję.
Alpha Kilian zaśmiał się, jego oczy wypełniły się ciepłem. „Dlaczego miałbym odejść, skoro ty tu jesteś, Donna? Nawet najsilniejsze konie nie mogłyby mnie odciągnąć”.