Rozdział 539
Piers palił, stojąc przy oknie, opierając rękę o parapet i zaciągając się papierosem. Ria krążyła wściekle, od czasu do czasu warcząc na nieszczęsnego Philippe'a, który stał w drzwiach, jego wielka sylwetka przeczesywała palcami włosy, niespokojny i zdenerwowany.
Tara siedziała obok Claude'a, którego właśnie posługę sprawowała zawsze sprawna Camille, a teraz nosił plaster na nosie, a jego siniaki zostały zmyte i posłużono się nimi. Młoda dziewczyna, która szybko stawała się pięknością, ze świeżo wyglądającą skórą i dużymi szaro-niebieskimi oczami, czule trzymała rękę brata, siedząc przy łóżku. Lou i Dom zniknęli. Byli zmęczeni długim lotem z kontynentu, a Rudy bezpiecznie leżał w łóżku.
„Co on miał na myśli, jak Pappa śmiał powiedzieć coś tak paskudnego...?” Ria syczała na swojego brata bliźniaka, który wyglądał na nękanego i niezadowolonego, podczas gdy on nadal palił markotnie. Piers nigdy nie palił przed rodzicami, ale był to nawyk, który wyrobił sobie ostatnio, aby pomóc sobie radzić ze stresem.