Rozdział 657
Sinclair
Warczę na mężczyznę przede mną, który jest młodszy, niż myślałem, że będzie, jak na kogoś o takiej mocy. Ma gęste czarne włosy i jednodniowy zarost na cienkich policzkach. Mężczyzna patrzy na mnie ciemnymi, wściekłymi oczami i otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale zanim zdąży, uderzam go - mocno - otwartą dłonią.
Mężczyzna łapie oddech ze zdziwienia i bólu, jego oczy robią się szerokie, gdy patrzy na podłogę, a ja się uśmiecham. Wątpię, żeby ten mężczyzna dostał ostatnio klapsa, jeśli w ogóle. Ma zadowolone spojrzenie kogoś, kto przywykł do dowodzenia.