Download App

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 51
  2. Rozdział 52
  3. Rozdział 53
  4. Rozdział 54
  5. Rozdział 55
  6. Rozdział 56
  7. Rozdział 57
  8. Rozdział 58
  9. Rozdział 59
  10. Rozdział 60
  11. Rozdział 61
  12. Rozdział 62
  13. Rozdział 63
  14. Rozdział 64
  15. Rozdział 65
  16. Rozdział 66
  17. Rozdział 67
  18. Rozdział 68
  19. Rozdział 69
  20. Rozdział 70
  21. Rozdział 71
  22. Rozdział 72
  23. Rozdział 73
  24. Rozdział 74
  25. Rozdział 75
  26. Rozdział 76
  27. Rozdział 77
  28. Rozdział 78
  29. Rozdział 79
  30. Rozdział 80
  31. Rozdział 81
  32. Rozdział 82
  33. Rozdział 83
  34. Rozdział 84
  35. Rozdział 85
  36. Rozdział 86
  37. Rozdział 87
  38. Rozdział 88
  39. Rozdział 89
  40. Rozdział 90
  41. Rozdział 91
  42. Rozdział 92
  43. Rozdział 93
  44. Rozdział 94
  45. Rozdział 95
  46. Rozdział 96
  47. Rozdział 97
  48. Rozdział 98
  49. Rozdział 99
  50. Rozdział 100

Rozdział 2

Łagodny nocny wiatr nadal targał moje włosy tam i z powrotem, gdy stałam na zewnątrz z walizką obok siebie. W końcu wyszłam już z tego domu. Niedaleko, na ulicy, zauważyłam, że światła reflektorów jasno błyskały w moim kierunku, a na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech, ponieważ natychmiast rozpoznałam, kim była ta osoba.

Ekstrawagancki czerwony samochód sportowy zatrzymał się tuż przede mną, a na miejscu kierowcy siedziała jeszcze bardziej ekstrawagancka kobieta, która kręciła palcami i opuszczała szyby.

To była Grace.

Grace była nie tylko moją najlepszą przyjaciółką, była również moją partnerką biznesową. Byłyśmy nierozłączne od czasów studiów. A ponieważ obie dzieliłyśmy pasję do mody, obie postanowiłyśmy zamienić nasze marzenia w rzeczywistość, zakładając wspólnie Luxe Vogue, modną stronę internetową do zakupów online, która szybko stała się ulubioną wśród młodych trendsetterów.

Grace miała wyczucie designu, więc była odpowiedzialna za projektowanie oszałamiających kolekcji ubrań, podczas gdy ja skupiłam się na projektowaniu biżuterii w naszym wspólnym studiu Atelier. Atelier było ekskluzywnym studiem mody obsługującym elitarną klientelę. Nasza przedsiębiorcza przenikliwość i kreatywna wizja katapultowały nas do świata wysoko postawionych milionerów.

Wiedziałem, gdy tylko zobaczyłem ten uśmiech na jej ustach, że teraz będzie mnie drażnić. Żartobliwe przekomarzania były dla nas tak naturalne jak oddychanie. Wsiadłem na siedzenie pasażera w samochodzie Grace, wzdychając i natychmiast zapinając pas.

„W końcu chcesz zostawić tego drania i wrócić do pracy?” Grace zażartowała z figlarnym uśmiechem.

„Naprawdę nie rozumiem, dlaczego marnujesz trzy lata swojego życia, by być gospodynią domową, opiekując się dupkiem, który cię wcale nie kocha”.

Przewróciłam oczami: „Bo byłam ślepa, ale teraz widzę. Słyszałaś tę piosenkę?”

Grace parsknęła śmiechem, odpalając samochód. „Cóż, cieszę się, że masz teraz szeroko otwarte oczy. Mamy mnóstwo spraw do załatwienia, nie możemy pozwolić, by rozpraszał cię jakiś facet, który cię nie docenia”.

„Wiesz, Sydney, muszę to powiedzieć jeszcze raz , całe to „żonaty”... z tym facetem? Nienawidziłam tego w twoim wykonaniu!” Spojrzała krótko na bramę domu Marka. „Boże, umierałam z ochoty, żeby to powiedzieć”.

Zachichotałam, opierając łokieć zmęczony o drzwi samochodu. „Och, proszę. Od samego początku Grace zawsze nienawidziła mojego małżeństwa z Markiem. Próbowała, na swój sposób, wyrazić swoją dezaprobatę, zarówno pośrednio, jak i bezpośrednio. Były chwile, kiedy się z tym zgadzała, a innym razem było to bardziej subtelne, jak sposób, w jaki wahała się przed złożeniem mi gratulacji z okazji kolejnej rocznicy lub sposób, w jaki zmieniała temat, kiedy poruszałam coś związanego z moim małżeństwem. Cieszyłam się, że w końcu mogłyśmy swobodnie rozmawiać i żartować na ten temat.

„No i co z tymi wszystkimi obcisłymi sukienkami i sensownymi butami? Fuj!”

„Grace!” – znów się zaśmiałam.

„ Pan Zły naprawdę miał wpływ na twoją garderobę? Nigdy w życiu nie widziałam cię w tylu beżach. A kiedy zobaczyłam cię w płaskich butach z sukienką koktajlową, uwierz mi, prawie umarłam”.

Ponownie wybuchłam śmiechem, kręcąc głową. „Och, daj spokój. Wiesz, że po prostu próbowałam wpasować się w cały ten obraz „idealnej żony”. Nigdy więcej”.

„Dzięki Bogu, że wydostałeś się z tej dziury”.

Nadal uważałem, że to, co powiedziała wcześniej, było zabawne, więc żartobliwie klepnąłem Grace.

„Hej, ale myślałam, że wyglądam w tych sukienkach całkiem nieźle!”

„Huhn?” Grace zabawnie uniosła górną wargę. „Może do niewidomego”.

Przypomniało mi to o imprezie, na którą poszłam z Markiem, ubrana w sukienkę, którą uważałam za elegancką, a którą później uznał za zbyt wyzywającą i rozwiązłą dla żony. Nie tylko jego obelgi bolały, ale jeszcze bardziej bolało mnie publiczne upokorzenie, którego doświadczyłam, gdy inni też byli tego świadkami. Incydent dotarł do uszu moich rodziców i doprowadził do dalszego zażenowania. Myślę, że wtedy moja garderoba zaczęła się zmieniać. Próbowałam zadowolić wszystkich, szczególnie Marka i moich rodziców. Jaką byłam głupią.

Westchnęłam. „Boże. Tęskniłam za nami”.

Grace skinęła głową. „Tak, ja też” – powiedziała, naciskając pedał gazu, a gdy to zrobiła, silnik ryknął do życia, zanim wyjechał na drogę i włączył się do ruchu ulicznego.

„Więc dokąd teraz zmierzamy?”

„Na lotnisko, oczywiście. Mam nagłą ochotę na krótką wycieczkę”.

„Wow, myślałam, że wpadniesz do mnie przynajmniej na noc czy coś” – zauważyła Grace.

Wzruszyłem ramionami. „Po prostu chcę się na chwilę wyrwać”.

Grace odchyliła się na siedzeniu, opierając jedną rękę na drzwiach samochodu, podczas gdy druga pozostała na kierownicy. „Cóż, w każdym razie było to potrzebne”.

„To mi przypomina” – powiedziała Grace – „Jakaś firma jest zainteresowana kupnem strony internetowej. I nie żartuję, to szalona oferta. Jestem w pokusie”.

„Naprawdę nie mam teraz nastroju do pracy. Porozmawiamy o tym, kiedy wrócę” – powiedziałem, zerkając na Grace. Grace pokiwała głową ze zrozumieniem. „Całkowicie rozumiem.*

Naprawdę potrzebowałem tej podróży, żeby na chwilę oderwać myśli, nacieszyć się wolnością od Marka i duszącej rutyny, w którą wpadłem. Wiedziałem, że moi rodzice będą wściekli; zawsze byli, kiedy próbowałem wyrwać się spod ich wymagających decyzji. Ale nie mogłem się nawet mniej przejmować tym, co miało nadejść. Myśl o tym, że w końcu zostawię wszystko za sobą, była po prostu wyzwalająca.

Grace wjechała na lotnisko. Gdy samochód się zatrzymał, odpięłam pas bezpieczeństwa i sięgnęłam po torebkę, z zapałem wyjmując telefon. Wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha.

„Jestem tu teraz, gdzie jesteś?” – odezwałem się pierwszy. „W porządku, w porządku” – dodałem, gdy słuchawka odpowiedziała, zanim zakończyła połączenie.

Grace spojrzała na mnie ciekawie. „Kto to był?” zapytała.

„Zobaczysz” – uśmiechnąłem się tajemniczo. Grace spojrzała na mnie podejrzliwie, ale nie drążyła tematu dalej.

Podczas gdy czekaliśmy w samochodzie, podszedł do niego mężczyzna w eleganckim garniturze, niosąc teczkę. Natychmiast go rozpoznając, powiedziałem Grace: „Poczekaj tutaj”, zanim wysiadłem z samochodu, aby go powitać.

„Dobry wieczór” – przywitał mnie profesjonalnie, a ja odwzajemniłem uprzejmość skinieniem głowy.

To był prawnik, do którego dzwoniłam wcześniej, żeby pomógł mi przygotować dokumenty rozwodowe.

Prawnik otworzył teczkę i wyjął kopertę z dokumentami. Kiedy to robił, spojrzałem na samochód i zobaczyłem Grace, która ciekawie się przyglądała.

„Proszę” – podał mi papiery. Przejrzałem je jeden po drugim, czując, jak ogarnia mnie przytłaczające uczucie ostateczności.

„Czy potrzebujesz trochę więcej czasu, żeby je przejrzeć?” zapytał mężczyzna. Pokręciłem głową, zdecydowany. „Nie, gdzie mam podpisać?”

Wskazał różne miejsca na stronach, „Tutaj, tutaj”, przerzucając je, „tutaj i tutaj”, pokierował. Następnie podał mi długopis.

Podpisałem każdą stronę i miejsce, które wymagało mojego podpisu. Na koniec oddałem mu papiery wraz z długopisem.

„Poproszę pana Torresa, żeby również otrzymał kopię, i wyślę również pańską” – powiedział, wkładając dokumenty z powrotem do teczki.

„Możesz je wysłać na moją pocztę.”

„Tak” – powiedział.

Skinąłem głową, „Dziękuję” i uścisnąłem mu dłoń.

„To moja praca” – odpowiedział, uśmiechając się.

Gdy wsiadłem z powrotem do samochodu i zamknąłem za sobą drzwi, westchnąłem ciężko. W samochodzie było trochę cieplej niż na zewnątrz.

Grace spojrzała na mnie i od razu zapytała: „Czyli teraz zaspokoisz moją ciekawość?”

Spojrzałem na nią i odpowiedziałem: „To był prawnik. Podpisałem papiery rozwodowe”.

Oczy Grace rozszerzyły się, a ona wydała z siebie dramatyczny krzyk. „Czy ty oszalałaś? Naprawdę rezygnujesz z proszenia go o alimenty? On jest miliarderem, możesz dostać sto milionów alimentów!”

Parsknęłam gorzko śmiechem: „To nie ma znaczenia. Chcę się z nim rozwieść tak szybko, jak to możliwe! Sama jestem milionerką: nie potrzebuję go, żeby podnieść swoją wartość”.

Grace pokręciła głową. „Ale i tak sto milionów…” – wyglądała na tak zbolałą, że aż się zaśmiałam.

Wzruszyłam ramionami. „Niech trzyma swoje pieniądze dla siebie; i tak jesteśmy więksi. Ja po prostu chcę iść dalej ze swoim życiem”.

„Och, dziewczyno. Całkowicie to rozumiem”. Grace wyciągnęła rękę i ścisnęła moją dłoń. „Jestem tu dla ciebie, bez względu na wszystko”.

„I to jest wszystko, co się dla mnie liczy”, uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk jej dłoni. Przez chwilę musiałyśmy wyglądać jak dwie typowe najlepsze przyjaciółki grające w jakiejś operze mydlanej.

Grace wyrwała nas z naszego małego emocjonalnego momentu. „Dobra, chodźmy po twoje rzeczy” – powiedziała, wysiadając z samochodu, żeby pomóc mi wyciągnąć walizkę z tylnego siedzenia i unosząc rączkę wysoko.

„Powiedz wszystkim kawalerom w mieście, że Królowa wróciła!” – oznajmiłem głośno w stronę wiatru

„Woo-hoo! Królowa wróciła, wszyscy!” Grace zahuczała za mną.

تم النسخ بنجاح!