rozdział-197
„Czy oni...” Ta myśl mnie obrzydziła. „Czy oni jej dotykali?”
„Nie sądzę, przynajmniej nie w ten sposób” – mówi mi Damien. „Prosiłem tak delikatnie, jak mogłem, na kilka sposobów. Najwięcej, co zrobili, to obserwowali, jak czołga się jak pies, chłepcząc wodę z miski. Rzucali w nią jedzeniem. Kazali jej spać na zimnie. Chociaż miała kilka siniaków”.
„Jej rodzice?”