Rozdział 775 Akceptuję
Jestem tutaj. „Zza Kena dobiegł zimny głos, powolny i stały, przytłaczająco znajomy.
Pierwszym, który zamarł z widowni, był Lance, ponieważ od samego początku miał podejrzenia w sercu. Podejrzenia były tak paskudne, że nie odważył się o nich myśleć, a co dopiero je wyrzucić, a tym bardziej w nie uwierzyć.
Ale to zdanie uderzyło go jak piorun i zamarł na miejscu.