Rozdział 1194
Carolina wyszła za nią akurat w chwili, gdy otwierano pudełka na podwórku, a jej twarz momentalnie straciła kolor.
Słudzy, którzy obserwowali z daleka, zostali przyciągnięci na scenę. Widząc gotówkę i klejnoty w pudełkach, nie mogli powstrzymać się od westchnienia, tłocząc się wokół i wyciągając szyje, by zajrzeć do środka, szepcząc między sobą.
„O cholera, to kupa forsy! Czy to prezenty ślubne dla pani Chloe?”