Rozdział 237 Wielki, pieprzony głupiec
Gdy Michelle wróciła do domu, łzy napłynęły jej do oczu. Jej początkowo udawany smutek stał się bardzo realny, a z jej oczu wyrwały się prawdziwe szlochy.
Nie mogąc manipulować Alicią i nie reagując na nią, było oczywiste, że nie był gotowy wziąć na siebie odpowiedzialności.
Pół roku temu nie dopuściłaby się tak żenującego czynu.