Rozdział 1125
„Tak, to ja... Lyse, to ja.” Umysł Jaspera brzęczał, a jego głos był chrapliwy.
Mocno objął drżącą Alyssę, jakby mogła rozpłynąć się w powietrzu, gdyby tylko rozluźnił uścisk. Czuł, jakby jego serce rozpadało się na kawałki. Lyse... Powiedz mi, gdzie cię boli. Szybko.
"Płomień... Płomień."