Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 51 Jej syn jest niesamowity
  2. Rozdział 52 Jej smutek nie przyniósł mu przyjemności
  3. Rozdział 53 Czy jesteś mężczyzną, tato?
  4. Rozdział 54 Mój syn jest geniuszem
  5. Rozdział 55 Szefie, twój syn uciekł
  6. Rozdział 56 Czy ona jest jego nianią?
  7. Rozdział 57 Wyjaśnienie
  8. Rozdział 58 Pustka w jej oczach
  9. Rozdział 59 Ostatni Strzęp Łagodności
  10. Rozdział 60 Kamizelka spadła
  11. Rozdział 61 Ona też jest osobą
  12. Rozdział 62 Tata jest świnią
  13. Rozdział 63 Czy mógłbyś być mężczyzną?
  14. Rozdział 64 lan Krzyczał
  15. Rozdział 65
  16. Rozdział 66
  17. Rozdział 67
  18. Rozdział 68
  19. Rozdział 69
  20. Rozdział 70
  21. Rozdział 71
  22. Rozdział 72
  23. Rozdział 73
  24. Rozdział 74
  25. Rozdział 75
  26. Rozdział 76
  27. Rozdział 77
  28. Rozdział 78
  29. Rozdział 79
  30. Rozdział 80
  31. Rozdział 81
  32. Rozdział 82
  33. Rozdział 83
  34. Rozdział 84
  35. Rozdział 85
  36. Rozdział 86
  37. Rozdział 87
  38. Rozdział 88
  39. Rozdział 89
  40. Rozdział 90
  41. Rozdział 91
  42. Rozdział 92
  43. Rozdział 93
  44. Rozdział 94
  45. Rozdział 95
  46. Rozdział 96
  47. Rozdział 97
  48. Rozdział 98
  49. Rozdział 99
  50. Rozdział 100

Rozdział 7 Tak wściekły, że mógłby ją zabić

„Panie Jackson, słyszałem, że mnie pan szukał?”

Ton Sashy był lodowaty. Jej spokojne, obojętne spojrzenie przesunęło się po mężczyźnie przed nią, jakby nigdy wcześniej go nie widziała. Sebastian zmrużył oczy.

Jego mordercze impulsy tylko się nasiliły, gdy doktor ubrany w biały fartuch i masce wszedł w jego pole widzenia. „Ach! Nancy, pan Hayes jest pacjentem, który przyszedł cię szukać wczoraj wieczorem. Teraz, gdy już tu jesteś, czy możesz go obejrzeć i zdiagnozować?” „Panie Jackson, powiedziałem panu, że to mój błąd, że przyjąłem go wczoraj jako pacjenta. Nie mam środków ani wiedzy medycznej, aby mu pomóc. Proszę poprosić innego lekarza, aby go obejrzał. Jeśli nie będzie nic innego, odejdę teraz”. Sasha odwrócił się i zamierzał odejść.

Dyrektor medyczny i Luke byli bez słowa.

Gdy wciąż szukali słów, by rozładować sytuację, cień wymknął się zza nich. Zanim zdali sobie sprawę, co się dzieje. Sebastian rzucił się na Sashę i przyparł ją do drzwi. Co do cholery?

Łzy zamazały jej wzrok, a ból spowodowany uderzeniem przeszył jej plecy.

Henry'emu i Luke'owi opadły szczęki.

„Sasha Wand! Myślisz, że to gra? Dobrze! Będę grać razem z tobą!”

Twarz Sebastiana wykrzywiła się w gniewie. Spojrzał na nią przekrwionymi oczami, jak dziki drapieżnik polujący na swoją ofiarę. W ciągu kilku sekund zerwał maskę z twarzy Sashy i owinął swoją dużą dłoń wokół jej szyi, unosząc ją nad ziemię.

Jej twarz nie była już tą, którą znał pięć lat temu. Wtedy była wciąż niewinna i urocza. Chociaż jej fizyczne rysy nie zmieniły się zbytnio, nie mógł już znaleźć ani jednego śladu tych cech w jej twarzy. Nawet teraz, gdy Sebastian ją dusił, nie mógł dostrzec żadnego strachu ani paniki w jej łzawiących oczach. Wszystko, co widział, to pogarda i apatia.

„No dalej... Rzucam ci wyzwanie... udusisz mnie na śmierć... Już raz umarłem, nie boję się umrzeć drugi raz... Mówię ci teraz, Sebastianie... Albo zabijesz mnie dziś jeszcze raz... Albo pewnego dnia, ja... zabiję ciebie!” Zobaczył na czerwono.

Żyły na ramieniu Sebastiana nabrzmiały, gdy zacisnął na niej mocniej uścisk. „Panie Hayes, co pan robi? To pańska żona! Puść ją!”

Na szczęście Luke odzyskał spokój na czas i rzucił się do przodu, by pociągnąć szefa za ramię, siłą wyrywając Sashę ze szponów Sebastiana.

Huk! Upadła na podłogę, łapiąc powietrze jak ryba na lądzie. On jest potworem.

Zajęło kilka minut, aby wszyscy się uspokoili. Ku zaskoczeniu wszystkich, atmosfera w biurze stała się mniej lodowata niż wcześniej, prawdopodobnie z powodu nagłego, przerażającego incydentu, który miał miejsce.

„Sasha, daję ci szansę, żebyś mi szczerze opowiedziała: co się wydarzyło pięć lat temu? Dlaczego wciąż żyjesz? Co się stało z dwójką dzieci? Gdzie je przywiozłaś? Czy teraz mieszkają z tobą? Nie wyjdziesz, dopóki nie odpowiesz na każde moje pytanie!” Nastrój w biurze był spokojniejszy, ale mordercza aura wciąż emanowała od Sebastiana.

Górując nad Sashą, w jego umyśle pojawiały się retrospekcje dotyczące zdarzenia sprzed wielu lat oraz to, jak obwiniał i nienawidził siebie za to, co się stało.

Przypomniał sobie, jak przysiągł sobie, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby upewnić się, że jedyne żyjące dziecko będzie żyło zdrowo, a on sam nigdy więcej nie zwiąże się z inną kobietą.

Sebastian Hayes nigdy wcześniej nie czuł się tak upokorzony; absolutnie chciał zabić Sashę tu i teraz. Jednak jedyną reakcją, jaką mu dała, był suchy śmiech.

„Dlaczego żyję? Czy jesteś zły, że nie umarłem? Naprawdę mi przykro z tego powodu, ale to nie tak, że jestem ci cokolwiek winien. Jeśli to nie twoja wina, że się z tobą ożeniłem i urodziłem ci trójkę dzieci, to na pewno nie mogło to być moje.

„W końcu to było tylko zaaranżowane małżeństwo; ciągle podkreślałaś, że masz prawo do wolności miłości. A teraz co? Przeszłam przez piekło, żeby dać ci dziecko, a teraz straciłam nawet prawo do dalszego życia?”

Jej okrutne słowa odebrały mowę Sebastianowi, który był tak zdenerwowany.

Sasha kontynuowała sarkastycznie: „Poza tym, czy nie spełniono twojego życzenia idealnej historii miłosnej, ponieważ sfingowałam swoją śmierć? Powiedziałeś, że kochasz Xandrę i chcesz ją poślubić. Uczyniłam cię wdowcem, żebyś mógł robić, co chcesz. Wszystko ułożyło się idealnie, prawda?” Sebastian przez chwilę w milczeniu wpatrywał się w nią. Nagle zastanawiając się, czy rozmawia z nieznajomym.

Od kiedy stała się taka cyniczna? Każde zdanie, które wychodziło z jej ust, ociekało jadem. To nie była szczęśliwa Sasha, którą kiedyś znał.

Jeśli dobrze pamiętał, nie odważyła się nawet podnieść brody i spojrzeć mu w oczy, kiedy się spotkali. Wyraz twarzy Sebastiana stał się kamienny.

تم النسخ بنجاح!