Rozdział 228 Pogrzeb
Gdy Flock usłyszał głos z daleka, natychmiast podniósł głowę. Dwóch członków ekipy ratunkowej machało do niego rękami, aby zwrócić jego uwagę. Zdając sobie z tego sprawę, Flock pobiegł w stronę rzeki. Gdy tam dotarł, jego oczy rozszerzyły się, gdy wpatrywał się w stos kości, które już były zwęglone w krzakach.
Ponieważ samolot spadł z nieba po eksplozji, nie było prawie żadnych szans na przeżycie dla żadnego z pasażerów. Ciała ofiar były spalone i nie do rozpoznania. Wśród popiołów i zwęglonych kości znajdował się klejnot, który migotał na tle słońca.
Flock z niedowierzaniem wpatrywał się w klejnot. Miał wrażenie, że na chwilę przestał oddychać. Kamień szlachetny wyglądał strasznie znajomo. To był dokładnie ten sam kamień, który był osadzony w pierścieniu jego ojca.