Rozdział 432
Następnie zostałem podniesiony z noszy – z trudem, przez ludzi, którzy nie byli wystarczająco silni, by unieść mój ciężar – a potem niezgrabnie opuszczony na coś innego... nosze, jak przypuszczam...
Może leki przeciwbólowe, które podali mi w helikopterze, już przestały działać. Albo może to lekkomyślne obchodzenie się z moim rannym ciałem wywołało powrót bólu. Może jedno i drugie.
Suchy, torturowany dźwięk wyrwał się z mojego gardła. Obco brzmiący krzyk zwierzęcego bólu. Gdzieś kobiecy głos wołał, żeby dać mi więcej fentanylu.