Rozdział 20 20
Tony wyrwał telefon z pazurzastej dłoni Bena. „Ha! Nadal nie wiadomo, czy jest naszym alfą. Nawet jeśli nim jest, mogę go nie uznać, a co więcej, jest macochą”.
„ Jeśli nie uważasz, że jest naszym alfą, to po co mi to pokazujesz?” – zapytał Ben, a jego kły błyszczały w świetle księżyca.
Mimo że mógł wydawać się beztroski i obojętny, był równie bystry jak Tony. Jedyną różnicą było to, że Ben był nieco bardziej zmotywowany i pozytywnie nastawiony, a jego pazury swędziały do działania.