Rozdział 66
James Schwartz wszedł do zaciemnionego pokoju i z lekkim zdziwieniem spojrzał na swego przyjaciela, Bossa, który wyglądał, jakby stał nieruchomo.
Zasłony były zasłonięte, a wokół dużego dębowego stołu Luciena paliły się lampy, przez co jego twarz wydawała się jeszcze bardziej wychudzona i poważna.
Elegancki jak zawsze w swoim szarym garniturze, Schwartz skrzywił się, gdy zobaczył na stole do połowy pusty karafkę i powiedział żartobliwie: