Rozdział 277
Prozerpina
Schwartz był tym, który zasugerował, że powinniśmy zapytać o lokalne tereny. Chciał mi towarzyszyć, ale ja stanowczo nalegałem, żeby jeszcze trochę odpoczął.
„Kochany Jamesie” – powiedziałam, całując go w policzek – „jesteś moim najlepszym przyjacielem i powierzyłabym ci swoje życie milion razy”. Następnie wyprostowałam się, uśmiechnęłam i kontynuowałam: