Rozdział 11
Lu Yuzhen spojrzał na Huo Zhixun. „Odetnę każdą rękę, którą ośmielisz się jej dotknąć. Wróć na swoje miejsce.”
Huo Zhixun był zdziwiony. Co się dzieje?
W zimnych oczach Gu Longfana, ukrytych za okularami w złotych oprawkach, widać było kpinę. „Nie spiesz się, Zhixun. Usiądź i ciesz się widowiskiem”.