Rozdział 1005 Przełącz na ten punkt akupunktury
Na początku Amanda myślała, że nie poradzą sobie z całą pracą. Dzieci jakoś bardzo chętnie współpracowały. Dlatego nie mogła stwierdzić, czy to przez prezenty, które przygotowała.
Zarówno Amanda, jak i Jack leczyli pacjentów w sposób uporządkowany. Być może dlatego, że sierociniec znajdował się w mieście i miał lepsze wyposażenie w porównaniu do poprzedniego.
Poza kilkoma wrodzonymi niepełnosprawnościami, dzieci były w większości w porządku. W miarę jak liczba dzieci czekających w kolejce stopniowo malała, Amanda również stopniowo czuła się bardziej zrelaksowana.