Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 151
  2. Rozdział 152
  3. Rozdział 153
  4. Rozdział 154
  5. Rozdział 155
  6. Rozdział 156
  7. Rozdział 157
  8. Rozdział 158
  9. Rozdział 159
  10. Rozdział 160
  11. Rozdział 161
  12. „Rozdział 162 Koniec aktu 1
  13. Rozdział 163 Akt 2-1
  14. Rozdział 164
  15. Rozdział 165
  16. Rozdział 166
  17. Rozdział 167
  18. Rozdział 168
  19. Rozdział 169
  20. Rozdział 170
  21. Rozdział 171
  22. Rozdział 172
  23. Rozdział 173
  24. Rozdział 174
  25. Rozdział 175
  26. Rozdział 176
  27. Rozdział 177
  28. Rozdział 178
  29. Rozdział 179
  30. Rozdział 180
  31. Rozdział 181
  32. Rozdział 182
  33. Rozdział 183
  34. Rozdział 184
  35. Rozdział 185
  36. Rozdział 186
  37. Rozdział 187
  38. Rozdział 188
  39. Rozdział 189
  40. Rozdział 190
  41. Rozdział 191
  42. Rozdział 192
  43. Rozdział 193
  44. Rozdział 194
  45. Rozdział 195
  46. Rozdział 196
  47. Rozdział 197
  48. Rozdział 198
  49. Rozdział 199
  50. Rozdział 200

Rozdział 207

Podskakuje, odwraca się i zaczyna poruszać się do przodu płynnym ruchem, którego ktoś jego wzrostu nie powinien być w stanie wykonać, ale on sprawił, że wyglądało to jak nic. Dociera do mnie i chwyta mnie za ramię, a ja wyrywam się z jego uścisku, tylko po to, by zostać złapaną przez jego drugie ramię. Sama wykonuję zamach, próbując uwolnić się z jego ogromnej dłoni. Nie puścił, ale wiem, że kontakt wpłynął na niego po wyrazie jego twarzy. Kontynuujemy ten taniec przez chwilę. Walka wręcz to coś, w czym jestem dobra. Mój wzrost zazwyczaj tego wymaga, ale jest to trudne dla moich większych przyjaciół. Wykorzystam każdą przewagę, jaką mogę uzyskać.

Chwyta mnie za nadgarstek i obraca, celując w dźwignię na głowę, ale przecenia mój wzrost i wślizguję się z powrotem pod jego ramię, ciągnąc go za sobą. Celuje ciosem w moją klatkę piersiową, co wybija cały mój oddech z ciała i widzę błysk bieli na krótką sekundę z bólem. Ciągnie mnie za nadgarstek, próbując ponownie sprowadzić mnie na ziemię. Przewracam się i uderzam go w klatkę piersiową najmocniejszym kopniakiem, na jaki mnie stać w tym momencie, ale to wystarczy. Zatacza się, patrzy na mnie i się uśmiecha. To najbardziej diaboliczny, figlarny uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem. Ogień w jego oczach daje mi znać, że jestem w głębokim gównie.

Wykonuje dwa kroki w biegu i skacze, przesuwając się w powietrzu. Nie waham się nawet biec do przodu, wślizguję się pod jego zmieniającą się formę i przesuwam się do mojego wilka, gdy staję na czworakach, a on ląduje twarzą do mnie. Jego ogromny, rdzawy wilk ma głowę pochyloną nisko nad ziemią, oba bursztynowe oczy wpatrzone we mnie, mięśnie drgają, napięte i gotowe, by na mnie rzucić się.

تم النسخ بنجاح!