Rozdział 357
Tylne drzwi skrzypnęły, gdy Jacob powoli je otworzył. „KURWA!” Jacob krzyknął i odskoczył, gdy szop przebiegł przez drzwi, między jego nogami i do lasu.
„Trochę nerwowo?” Nie mogłam ukryć uśmiechu, ale musiałam ugryźć wewnętrzną stronę policzka, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
„Spierdalaj” – powiedział Jacob, wchodząc do środka. Wchodząc do środka, znaleźliśmy się w małym kąciku przy kuchni. Kiedyś musiał tu być stół, ale teraz na ścianie były łańcuchy. Były na tyle wysokie, że moja ponad sześciostopowa sylwetka musiała stać na palcach, żeby je dosięgnąć.