Rozdział 61
Punkt widzenia Sheili
Zmrużyłam oczy, obserwując nieznajomą twarz, która zrobiła krok naprzód. Miał na sobie czarny płaszcz narzucony na ubranie, jego włosy były tak ciemne jak noc, gdy błyszczały pod słabnącym słońcem, a jego oczy były ujmującą parą głębokiej magenty.
„Szczerze przepraszam, jeśli cię przestraszyłem. Nie miałem takiego zamiaru.” Uśmiechnął się lekko, chwytając sztylet unoszący się w powietrzu.