Rozdział 60
Beta-Marcus
Przemierzam wzdłuż mojego biura, moje kroki odbijają się echem od ścian jak tykanie bomby zegarowej. Moja krew wrze z każdą mijającą sekundą, a gniew we mnie grozi wybuchem jak wulkan. Ostatni raport, który otrzymałem, odtwarza się w mojej głowie raz po raz, drażniąc mnie swoją niewystarczalnością.
Nie mogę znaleźć Diany. Słowa drwią ze mnie, podsycając mój gniew do nowych szczytów.