Rozdział 1 Wolontariusz
„Ciśnienie krwi w normie.”
„Tętno w normie.”
„Wszystkie parametry życiowe mieszczą się w parametrach eksperymentu. Możemy zacząć teraz”.
Na zimnej platformie Su Qingge, ubrany w ciemnozielony fartuch medyczny, leżał spokojnie wewnątrz aparatury eksperymentalnej.
Nawet bez makijażu była ładna i delikatna. W nerwowym tłumie tylko jej oczy były spokojne.
„Qingge, czy naprawdę to przemyślałeś?” – zapytał dziekan. Miał trochę ponad pięćdziesiąt lat. Dziwnie było widzieć go tak zaniepokojonego. Zazwyczaj był tak poważny i bez wyrazu.
Przecież osoba, która miała zostać obiektem testu, była jednym z jego najlepszych uczniów.
„Panie, jestem w pełni świadoma tego, co postanowiłam zrobić” – powiedziała Su Qingge swojemu nauczycielowi. „Ty i ja jesteśmy jedynymi, którzy rozumieją procedurę na tyle dobrze, aby wziąć w niej udział. Twoja żona i Langlang nie mogą pozwolić sobie na utratę ciebie. Jestem jedynym możliwym obiektem testowym”.
Rozejrzała się po swoich kolegach, ale większość z nich nie patrzyła jej w oczy.
Żaden z nich nie był na tyle głupi, żeby zgłosić się na ochotnika do zupełnie nieprzetestowanej operacji eksperymentalnej.
„Trzy minuty do momentu, aż maszyna będzie gotowa. Cały personel, proszę opuścić obszar eksperymentu”.
Beznamiętny głos rozbrzmiał w głośnikach laboratorium , powtarzając wiadomość, gdy studenci zaczęli wychodzić. Dziekan rzucił ostatnie spojrzenie na Su Qingge, po czym odwrócił się do niej plecami i wyszedł.
Su Qingge rozejrzała się po pustym laboratorium, w końcu wydychając. Mocno chwyciła ubranie, a jej ręce były sztywne. Nikt nie zauważył zimnego potu, który zmoczył jej plecy.
Nie boisz się? Kto by się nie bał?
Nikt nie wiedział, czy uda jej się wydostać z tej platformy żywa. Nawet jeśli tak, nie mieli pojęcia, jakie będą skutki uboczne.
Była to zupełnie niezbadana dziedzina nauki, ale gdyby jej się udało, zrobiłaby coś, czego nikt przed nią nie zrobił.
Skupiła się na tym, na marzeniach o tym, co miała zamiar osiągnąć.
Odwracając głowę, mogła obserwować dane płynące po znajdującym się obok niej panelu LCD.
Trzy lata temu oddała się tym badaniom całym sercem.
Pomysł polegał na tym, że ludzki mózg można nauczyć reagowania na bodźce, których wcześniej nie można było wykryć. W tym przypadku na truciznę. Po jej rozpoznaniu, jej przeprogramowany mózg, korzystając z tradycyjnej medycyny chińskiej i współczesnej medycyny, instynktownie znałby odpowiednią odtrutkę i dawkę.
Innymi słowy, gdyby to się powiodło, każdy miałby zdolność leczenia trucizny z umiejętnościami farmaceuty. Byłby to wielki krok dla medycyny, ale bez konkretnych, eksperymentalnych dowodów, była to tylko wizja.
„Panie, wszystko jest przygotowane. Możemy zacząć, jak pan pozwoli.”
W przestronnym pokoju obserwacyjnym wszystkie oczy zwrócone były na zgryźliwego dziekana. Zebrał się na chwilę, skinął głową i ponuro uruchomił wstępną sekwencję.
Leżąc wewnątrz maszyny, Su Qingge obserwował, jak zielone i czerwone lampki kontrolne zaczynają migać.
„Aktywacja systemu na poziomie dziesięciu procent. Trzydziestu procent. Pięćdziesięciu procent. Dziewięćdziesięciu procent. Aktywacja ukończona” – powiedział ten sam pozbawiony emocji kobiecy głos.
Maszyna zaczęła wibrować, przez co Su Qingge zakręciło się w głowie. To wina wibracji komory uderzeniowej. W chwili, gdy jej częstotliwość zsynchronizuje się z jej falą mózgową, spróbuje przepisać jej percepcję sensoryczną.
Piętnaście sekund.
Poczuła się źle i nie była już w stanie ukryć dyskomfortu.