Rozdział 616
Ale pewnego popołudnia sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny.
Pewnego popołudnia wszedłem do salonu, gdzie zastałem Carol i mojego syna Louisa. Złapałem oddech, gdy zobaczyłem scenę przed sobą. Carol była na nim, okrakiem, jej sukienka była rozpięta i podciągnięta, a Lou całował ją namiętnie.
„LOUIS!” – krzyknęłam, a on spojrzał w górę, z poczuciem winy wymalowanym na przystojnej twarzy, oczami pełnymi paniki i... rozszerzonymi.